Jak się zmotywować do działania w 7 prostych krokach?

biegnący mężczyzna na bieżni

Zapewne już nie raz chciałeś wziąć się za Tę Jedną Książkę, która ma tą śliczną okładkę i jakże interesujący opis ale ta cegła ma ponad tysiąc stron i jakoś tak leży na półce. Albo tak bardzo lubisz szkice i sam chciałeś się tego nauczyć - być może nawet kupiłeś zestaw ołówków i specjalny papier ale po pierwszych próbach odpuściłeś i wróciłeś na Pinterest oglądać z zawiścią talent innych.

Uwierz, nie jesteś sam, bo śmiało mogę założyć, że większość ludzi ma podobny problem - ja nie jestem wyjątkiem, pierwszy raz pomysł pisania bloga został wprowadzony w życie ponad pięć lat temu i skończył się dosłownie po dwóch wpisach (tak więc z tym tekstem ten blog już jest lepszy od poprzedniego, aye!).

Człowiek tak na prawdę może cały czas się rozwijać i zmieniać, a porady te tworzę w oparciu o to w jaki sposób walczę sam ze sobą o wypełnienie chociażby malutkiej części pomysłów.
Jeżeli zmagasz się z tym lub podobnym problemem teraz, to użyję metafory maratonu, aby Ci pokazać jak w 7 kroków ruszyć do przodu z wybranym przez Ciebie celem:

  1. Jesteś pewien, że tego chcesz?

    Cały świat usuwa się z drogi człowiekowi, który wie, dokąd zmierza.
    Steve Jobs

    Możemy mieć w głowie masę pomysłów, marzyć o automatycznych smarownicach kanapek czy o utopijnych społeczeństwach lecz nic z tego nie będzie, jeżeli nie podejmiemy decyzji.

    Jeżeli nie postanowisz obrać swojego pomysłu jako swój cel, to pozostanie on w sferze wiecznych odmętów naszych myśli. Gdy postanowisz go zrealizować, to będziesz w stanie nagiąć rzeczywistość do swoich pragnień.

    Mawiali, że Steve roztaczał właśnie taką aurę - naginania dla siebie otoczenia. Być może miał rację, bo podjęcie się wykonania celu sprawia, że jesteś skupiony na nim, szukasz rozwiązań problemu. Cel nadaje życiu sens, pobudza nas do działania, motywuje.

    Już samo podjęcie decyzji może być ważne
    - przecież nie przyznasz później przed samym sobą, że nie jesteś konsekwentny. Mam rację?
  2. Nie przebiegniesz maratonu bezpośrednio z kanapy.


    "No dobra, Bracie ale to brzmi jak kołczowy bełkot - możesz wszystko, wystarczy w siebie uwierzyć i tak dalej..."

    I tak i nie. Dlaczego nie jesteśmy w stanie wyeliminować problemu głodu na świecie w pojedynkę? Bo jesteśmy ograniczeni zarówno przez innych ludzi, poprzez chociażby pozycję społeczną czy miejsce, gdzie się urodziliśmy; przez ograniczenia stawiane nam przez środowisko czy wreszcie przez nas samych - nasze fizyczne i mentalne ograniczenia.

    Nie ma w tym niczego złego, bo przecież, to my żyjemy naszym życiem i to nam ma być w nim dobrze, a w takich warunkach czyli bez drastycznych porównań do innych te problemy stają się jakby mało ważne.

    Oznacza to, że wielkie marzenia, być może nawet nasze wszystko w danej chwili potencjalnie jesteśmy w stanie osiągnąć.

    Najważniejsze w tym wszystkim jest poznanie samego siebie - jeżeli będziemy zdawać sobie sprawę z naszych ograniczeń i pracować w naszym polu możliwości, to będziemy w stanie wybrać cele odpowiednie dla nas - niebanalne i wymagające a jednocześnie możliwe do zrealizowania.
  3. Biegniesz dla siebie, nie dla gapiów czy medali.


    "Skoro robię coś tak niesamowitego, to dlaczego nie mieć z tego jakiś wymiernych korzyści?"

    Odpowiedz sobie na pytanie: po co chcę to robić? Czy robię to dlatego, że chcę mieć z tego pieniądze? Medale? Uznanie?
    Co się stanie, gdy faktycznie zacznę otrzymywać nagrody za to, co robię?

    Zaczynamy się skupiać na nagrodach nie pochodzących od nas samych, przestajemy wykonywać daną czynność dlatego, że sprawia nam ona przyjemność a zaczynamy dlatego, że mamy z niej wymierne, mierzalne korzyści. Takie właśnie - zewnętrzne - ulokowanie naszej motywacji prowadzi prostą drogą do jej spadku i zależności od innych.
    Pieniądze zawsze mogą zniknąć, my możemy wypaść z formy i spaść z piedestału najlepszych. Nawet jeżeli nie stracimy wszystkiego, to nasze wymagania mogą wzrosnąć (co jest całkiem możliwe), nagrody mogą też stracić na znaczeniu bez naszej ingerencji.

    Właśnie dlatego tak ważna jest motywacja ulokowana wewnątrz nas - robienie czegoś dla samego wykonywania czynności i czerpania z tego przyjemności.
  4.  Każdy kilometr, to sukces.

    "Pracuję nad tym już tyle czasu, a nadal nie osiągnąłem zamierzonego celu. Po co to robię w ogóle?"

    Krokiem zaradczym na tę dolegliwość ma nawet polskie przysłowie: "Nie od razu Rzym zbudowano". Podziel ostateczny cel na małe etapy (kroki). Pozwoli Ci to na obserwacje swoich postępów i uniknięcie sytuacji poczucia bezsensowności swoich czynów.
    Jeżeli chcesz przebiec maraton, to wyznacz sobie mniejsze cele niż przebiegnięcie tych 40 kilometrów. Tak na prawdę nie ważne, co robisz, wszystko potencjalnie można wykorzystać dla siebie - o czym więcej w kolejnym punkcie.
  5. Zobacz na którym kilometrze już jesteś.

    Podział na poszczególne etapy sam w sobie jednak nic nie da, jeżeli nie będziesz czuł niczego po osiągnięciu mniejszego celu. Kontroluj swoje postępy, doceń je.Postaraj się spojrzeć na to jak na część większego celu, a jednocześnie jak na osiągnięcie celu już ustalonego - dwie pieczenie na jednym ogniu wtedy upieczesz!
  6. Ćwiczyłeś już dziś?

    "Tak wiele mówisz o tym, że to wszystko dla siebie i dla nas przez nas, a tu nagle mamy prosić innych o kontrolę?"

    Tak jak emocje możemy wykorzystać dla wspomagania osiągania naszych celów, tak samo możemy użyć społeczeństwa dla nas.
    Presja społeczna w odpowiedniej dawce wspomaga mobilizację do wykonania działania. Wybierz zaufaną osobę, która będzie sprawdzać czy faktycznie realizujesz cele sobie nałożone. Nie chodzi o stanie z biczem nad głową ale o samą myśl, że moglibyśmy zmienić swój obraz w oczach tej osoby.

    Pytałem już czy mógłbyś przyznać przed sobą samym, że jesteś niekonsekwentny - myślę, że przed innymi jeszcze trudniej byłoby Ci się do tego przyznać.
  7. Ile dni Ci zostało do startu?

    "Serio? Mam się jeszcze bardziej stresować? Teraz, to już w ogóle mi się to nie podoba!"Jak pisałem już w poprzednim wpisie stres może być pozytywny, jeżeli jest dawkowany z rozwagą. Liczba dni do końca celu może pomóc we wcześniejszym wstaniu rano, gdy jest zimno, a my najchętniej spalibyśmy do południa - tylko, że dziś powinien być trening...

    Spróbuj zwizualizować swój cel – narysuj go, przyklej w widocznym miejscu i zaznaczaj na tej kartce, o ile jesteś bliżej celu.

    Nie dość, że pokaże to Twoje postępy, to będziesz miał większą motywację do wykonania celu - termin coraz bliżej, a nam idzie coraz lepiej! Przecież nie odpuszczę teraz!


Najpopularniejsze

Czemu bardziej lubisz siebie w lustrze niż na zdjęciach?

TEST ONLINE CORONAVIRUS - SPRAWDŹ CZY JESTEŚ BEZPIECZNY

Skuteczny sposób na naukę do egzaminów w trzy dni!